piątek, 21 marca 2008

O śmierci – przystanku w podróży



Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas….

Czy to dobra modlitwa? Czy nie prosimy o niemożliwe? Czy w ogóle można się śmierci spodziewać? Nawet w chorobie, nawet w starości, czy nie jest tak, że naturą śmierci jest zawsze zaskoczenie i nagłe przyjście?

„Dopiero co był tu przecież, uśmiechał się, podał rękę, zobacz, został tu jeszcze jego zapach…” Przypominam sobie ostatnie chwile, krok po kroku odtwarzam najdrobniejsze pamiątki obecności, próbuję złapać ten moment, który wszystko zmienił…

„Tydzień temu – bawił u nas kilka dni, jadł kolację, potem wyszliśmy do ogrodu, słuchaliśmy świerszczy…Wydawało się, że przed nami takich spotkań będzie tysiące, więc milczeliśmy – jeszcze miało być tyle czasu by porozmawiać…

Później wrócił do miasta – przyjaciele przyjmowali go z honorami, jak jakiegoś króla. Już chyba nikt nie miał wątpliwości, że nagroda Nobla, Oskary i wszelkie trofea leżą u jego stóp, a wszystkie wrota stoją otworem. Wszystko się zaczęło tak dobrze układać. Był u szczytu swojej kariery. W najlepszym czasie swojej młodości. Wiązaliśmy z nim tyle nadziei.

Ostatni widzieli go przyjaciele. Zjadł z nimi kolację. Wspominają, że był smutny – jakby coś przeczuwał - ale wołani przez swoje problemy nie za bardzo mieli głowę, by w to wnikać. Zresztą, któż mógł to przewidzieć? Poszedł na wieczorny spacer, rozmyślania. To tam dopadła go zdradziecka gorączka. Na pomoc było za późno. Nie było zresztą komu – bo wtedy był już sam.

I tylko na końcu widok cierpiącej twarzy i cierpiącego ciała.
Następnego dnia po południu było już po wszystkim.”

Cisza
Pustka

Ból
Niedowierzanie

„Ale jak to? Dlaczego? Co się stało? To niemożliwe? Przecież zapach jego delikatnych nardowych perfum jeszcze dzisiaj unosi się w naszym domu”

A jednak

Rozpacz
Bunt
Próba wymazania obrazów z ostatnich chwil
Czy to naprawdę koniec?

***

To podobno był poranek. Jeszcze ciemno: „Nie było słychać nic prócz lekkiego wiatru….”, „nie, przeciwnie, trzęsła się ziemia!” Tradycja i przekazy plączą się w zeznaniach, co nie dodaje wiarygodności wydarzeniom. „Tak, przyszła grupa typów spod ciemnej gwiazdy i zbezcześciła grób.”, „To niewątpliwie sekta albo ludzie po praniu mózgu. Ukradli ciało i twierdzą, że on żyje.”, „Co na to policja? Czemu nikt nie ściga przestępców? Twierdzą, że do wewnętrznych rozrachunków gangu nie będą się mieszać?”, „Ależ, jak można nie reagować skoro ich fałszywa mowa rozlewa się po całym świecie?”

To podobno był poranek.
Wydarzenia ukryte pod poranną mgłą, która odsłoniła największe kłamstwo lub najbardziej porażającą prawdę świata.
Wydarzenie, za które zginęły miliony i przez które zginęły miliony.

Wydarzenie, za które lub przeciw któremu można walczyć – ale nie można pozostać obojętnym.
Bo każdy będzie i tak musiał sprawdzić sam, czy to koniec podróży, czy tylko przesiadka.